Drukuj

Co zrobi Rodriguez?

Hiszpan czeka na decyzję CAS w sprawie licencji Katiuszy

Joaquin Rodriguez być może opuści Katiuszę po tym, jak okazało się, że rosyjski zespół najpierw nie otrzymał licencji Pro Team, a dziś organizatorzy Giro d'Italia nie zaprosili jej na tegoroczną edycję wyścigu.

Joaquin Rodriguez być może opuści Katiuszę po tym, jak okazało się, że rosyjski zespół najpierw nie otrzymał licencji Pro Team, a dziś organizatorzy Giro d'Italia nie zaprosili jej na tegoroczną edycję wyścigu.
 

W swoim nowym kontrakcie z Katiuszą Rodriguez zawarł klauzulę, która pozwala mu odejść, jeśli ta nie otrzyma licencji Pro Team na sezon 2013. Rosyjski zespół nie znalazł się na liście 18 drużyn, którym w grudniu UCI przyznała licencje Pro Team, jednak złożył w tej sprawie odwołanie do CAS i czeka na decyzję Trybunału. Posiedzenie CAS w tej sprawie ma się odbyć jeszcze w tym tygodniu. Do tego czasu, jak powiedział menedżer Rodrigueza, Angel Edo, żadne kroki nie będą podejmowane i rozmowy z innymi zespołami nie są prowadzone.

Wiele wskazuje jednak na to, że Katiuszy zabraknie w gronie najlepszych zespołów w peletonie, co zmusi Rodrigueza do poszukania nowego pracodawcy. Hiszpan jeszcze w październiku zapowiadał, że będzie chciał wystartować w Tour de France, który w tym roku jest dla niego idealny. Jednak bez licencji Pro Team jego zespół będzie musiał liczyć na zaproszenia od organizatorów, a te rozdane zostaną dopiero w kwietniu. Co więcej, już dziś Katiusza otrzymała cios w postaci braku dzikiej karty na Giro d'Italia, którego Rodriguez w ubiegłym sezonie był jednym z bohaterów.

Według dziennika El Pais Rodriguez już w niedzielę rozmawiał ze swoim menedżerem, by ten zwrócił się do Katiuszy o rozwiązanie kontraktu. Ten sam dziennik donosi, że Rodriguez porozumiał się już z jedną ekip Pro Team w sprawie podpisania trzyletniego kontraktu. Edo, w rozmowie z portalem cyclingnews.com, stanowczo zaprzeczył jednak tym doniesieniom, mówiąc, że sytuacja nie zmieniła się od pewnego czasu i kolarz wciąż czeka na decyzję Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie.

Fot.: Sirotti