Lene Byberg: To wszystko przez krew Wikingów

Drukuj

Utalentowana norweska zawodniczka, która być może już wkrótce zastąpi Gunn-Ritę Dahle. Reprezentantka teamu Specialized w tym roku dwukrotnie stanęła na podium Pucharu Świata i zajęła szóste miejsce w klasyfikacji generalnej.

Igrzyska w Pekinie były dla niej niestety niezbyt udane. Pytamy wschodzącą gwiazdę norweskiego mtb o tajemnicę sukcesu skandynawskich sportowców, sportowe plany oraz o to... jak piękna kobieta radzi sobie z tak ciężką dyscypliną.
 

bikeWorld.pl

: Jesteś młodą zawodniczką a już pokazałaś, że masz ogromne możliwości. Jakie są Twoje plany na najbliższe cztery lata?

Lene Byberg

: Moim celem jest stały wzrost formy i umiejętności. Chciałabym być zawodniczką ścisłej światowej czołówki, regularnie zajmującą miejsca w pierwszej piątce. Jeśli tak się stanie, moim celem jest znaleźć się w grupie, która będzie w 2012r w Londynie walczyła o medale.

bW: gdy byłaś u progu swojej kariery, Gunn Rita Dahle już była wybitną postacią światowego mtb. Czy jej osoba wpłynęła jakoś na przebieg twojej przygody z zawodowym kolarstwem?
L.B.:Oczywiście! Gdy ja zaczynałam, ona już była znana w Norwegii i za granicą jako znakomita zawodniczka. Obie pochodzimy z tego samego regionu kraju. Daje mi bardzo wiele motywacji i to ona sprawiła, abym uwierzyła, że mogę osiągnąć sukces w tym sporcie. Jej doświadczenie jest dla mnie bardzo cenne a jeszcze bardziej fakt, że się nim ze mną dzieli. Zarówno ona jak i Kenneth (mąż Gunn – Rity, przyp. mt) bardzo mi pomagają.

bW: Co zdecydowało, że postanowiłaś porzucić inne dyscypliny sportu i zająć się właśnie kolarstwem?
L.B.: Tak naprawdę to były to dwie rzeczy. Pierwsza to ciągły kontakt z naturą a druga, to wyzwania, jakie stawia przede mną mtb. Choć każda trasa jest inna, czuję, że tu wszystko zależy ode mnie. Wcześniej grałam w piłkę ręczną i tam musiałam dostosowywać się do dużej grupy ludzi. Kolarstwo górskie było więc dla mnie czymś nowym, tym bardziej, że niewiele dziewczyn się nim zajmowało. W Norwegii wiele dziewczyn i kobiet gra w piłkę ręczną, mtb to coś całkiem nowego. Gdy tylko zaczęłam jeździć, uzależniłam się od tego. Będę już zawsze jeździła na rowerze, jeśli nie zawodniczo, to choćby po to, by utrzymać dobrą kondycję. Ja to po prostu lubię.

bW: Choć wydaje się, że uprawianie kolarstwa w kraju takim jak Norwegia nie będzie łatwe, macie całkiem spore tradycje w tej dyscyplinie, zarówno na szosie jak i w mtb. Gunn-Rita, Rune Hoydal, Thor Hushovd, Kurt Asle-Arvesen i Ty... Co sprawia, że Skandynawowie, których jest w sumie niewielu, mają tak liczną grupę znakomitych zawodników? Gdzie tkwi tajemnica waszego sukcesu?
L.B.: Hmm... nie jestem pewna ;-). Może to dlatego, że mamy w sobie krew Wikingów? Tak naprawdę warunki klimatyczne nie są takie ważne. Aby się dobrze przygotować, wiele podróżujemy, szczególnie zimą. Thor i Kurt-Asle oraz oczywiście Gunn-Rita sprawili, że kolarstwo stało się u nas bardzo popularne, młodzi ludzie są zainteresowani startami i treningiem. Norwegia to duży kraj, który ma niewielu mieszkańców, ale spor jest dla nas ważny i pewnie dlatego mamy dobrych zawodników tak w zimowych jak i w letnich dyscyplinach.
 

Lene Byberg



Urodzona: 25.11.1982
Narodowość: Norweska
Team: Specialized
Wzrost: 171cm
Waga: 57kg
Największe sukcesy:
3. miejsce Puchar Świata Mt. St. Anne 2008
6. miejsce klasyfikacja generalne Pucharu Świata 2008
10. miejsce ranking UCI na koniec 2008
13. miejsce IO Pekin 2008
Mistrzyni Norwegii XC
 

bW: Gdy w zeszłym roku rozmawiałem z Pią Sundstedt, mówiła, że w Finlandii trenuje tylko w zimie, gdzie biega na nartach. Pozostały czas spędza w Niemczech i na Majorce, by uniknąć złej pogody oraz oszczędzać czas na dojazdach na zawody. A Ty ile czasu spędzasz w roku poza domem?
L.B.: Około 170 dni spędzam w podróży: jestem wtedy na zawodach lub zgrupowaniach. Tak naprawdę tam, gdzie mieszkam, mogę jeździć cały rok. Nie mamy wiele śniegu, zimy są raczej deszczowe i wietrzne. Główne przygotowania przeprowadzam jednak na Gran Canarii i w Południowej Afryce. W sezonie większość czasu podróżuję z wyścigu na wyścig, ale mój dom jest w Norwegii i tam zawsze wracam.

bW: W jaki sposób stałaś się zawodniczką fabrycznego teamu Specializeda?
L.B.: Nie uwierzysz, ale to oni pierwsi zadzwonili do mnie!





bW: Większość kibiców kojarzy Lene Byberg jako „tę ładną dziewczynę z Norwegii”. Jak znajdujesz się w sytuacji, gdy jako atrakcyjna kobieta równocześnie uprawiasz tak ciężki sport.
L.B.: Lubię zajmować się czymś innym a do tego wcale nie trzeba być „chłopczycą” aby trenować mtb. Fakt, to jest ekstremalnie ciężki sport a do tego można się pobrudzić (paznokcie, włosy, twarz...). Jestem sobą: z jednej strony lubię robić zakupy tak jak inne dziewczyny, ale z drugiej strony uwielbiam ciągle sprawdzać, jak daleko leżą granice moich możliwości. A że jestem blondynką? Cóż... wińcie za to moich rodziców :-D

bW: A czy przypominasz sobie sesję zdjęciową dla niemieckiego „Bike”? (można je zobaczyć np. tu ) Od tego czasu masz wielu wiernych fanów na całym świecie!
L.B.: Taaaak... chyba sobie przypominam ;-)

bW: W minionym sezonie osiągnęłaś kilka imponujących wyników, stanęłaś na podium eliminacji Pucharu Świata tuż przed Igrzyskami w Pekinie. Kilka dni później, podczas najważniejszego startu w sezonie byłaś niestety dopiero trzynasta... Popełniłaś jakieś błędy, czy to był po prostu twój zły dzień?
L.B.: Być może to była zła decyzja, aby jechać na dwie eliminacje do Kanady. Tam byłam w naprawdę znakomitej dyspozycji, która chyba przyszła zbyt wcześnie. W Pekinie nie czułam się już tak dobrze, do tego straciłam jeszcze sporo czasu uczestnicząc w kraksie a na dwa kilometry przed meta przebiłam oponę. Miałam sporo pecha i tak naprawdę nie do końca dowiedziałam się, w jakiej byłam dyspozycji. Zdobyłam za to sporo doświadczenia, które, mam nadzieję, zaprocentuje na następnych Igrzyskach.

bW: Czyli wracając do pierwszego pytania: Twoim celem jest medal w Londynie?
L.B.: Tak, zdecydowanie tak, to jest mój cel!

FOTO: https://www.lenebyberg.no/