Gdzie na zgrupowanie? Riva del Garda

Drukuj
Anna Olszańska

Jak kolarstwo to Włochy, jak Włochy to jezioro Garda. Równanie znane każdemu kolarzowi. Ale czy rejon alpejski to dobre miejsce na zgrupowanie na przełomie lutego i marca?

W tym roku miejsce to obrali za cel zawodnicy Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team: Bogdan Czarnota, Michalina Ziółkowska i Michał Ficek. To właśnie z ich punktu widzenia poznamy lepiej rejony położone nad kultową Gardą.

 

 

Zakwaterowanie i dojazd

Włochy to nie Hiszpania, dlatego w rozsądnym czasie możemy dojechać tam samochodem. Ma to ten plus, że nie jesteśmy ograniczeni limitami bagażowymi, jak to bywa w przypadku podróży samolotem. Podróż z zachodnich części Polski to około 10-12 godzin. Z pozostałych zakątków będzie to nieco więcej.

 

 

Oczywiście najlepiej zatrzymać się w pięknie położonej miejscowości Riva del Garda. Znajdziemy w niej mnóstwo apartamentów i hoteli. Najbardziej rozsądnym rozwiązaniem jest wybranie apartamentu i przygotowywanie posiłków samemu, co pozwoli nam zaoszczędzić nieco grosza. W samej miejscowości znajduje się wiele sklepów i marketów, więc bez problemu zaopatrzymy się tam w oryginalne włoskie produkty, z których przy minimalnych zdolnościach kulinarnych przygotujemy wspaniałe kolarskie posiłki.

Pogoda

Jeśli chodzi o pogodę w rejonie w okresie przełomu zimy oraz wiosny, temperatury oscylują tutaj w granicach 10 - 15 stopni w dzień. Bez wątpienia warto spakować cieplejsze ubrania, bo nawet jeśli dzień będzie słoneczny, to wysoko w górach temperatura spada znacznie. W rejonie zdarzają się w tym okresie niewielkie opady deszczu, dlatego warto śledzić prognozy długoterminowe. Zawodnicy którzy przyjeżdżają tutaj trenować nie mają się jednak czego obawiać, bo warunki do treningu zazwyczaj są świetne.

 

Trasy

Dookoła jeziora Garda

 
 

 

Trasa dookoła jeziora Garda nadaje się na świetny trening wytrzymałości tlenowej. Nad Gardą nie tylko mamy do dyspozycji górskie trasy. Jedną z opcji treningu spokojnego i płaskiego jest jazda dookoła jeziora Garda. Trasa jest przepiękna. Z jednej strony mamy piękne jezioro z przeźroczystą wodą, a z drugiej potężne góry z ośnieżonymi szczytami. Jadąc z reguły nudną płaską trasą trening po jakimś czasie zaczyna nam się dłużyć. Na tej rundzie nie mamy prawa na takie odczucia. 150 km i 800 m przewyższenia w takiej scenerii mija bardzo szybko. Jazda sprawia nam wiele przyjemności, której poziom możemy podwyższyć poprzez zatrzymanie się w przydrożnych kafejkach na tradycyjnego „coffee brake’a”. Jest jeszcze jeden plus tej trasy – ciężko się zgubić!

 
 

 

Monte Bondone

 
 

 

Po spokojnym wprowadzeniu pora na solidną dawkę zakwaszenia na podjeździe, który na portalu Strava dorobił się najwyższej kategorii - HC. Nic dziwnego, skoro wspinaczka zajmie nam minimum 60 minut. Kierując się w przeciwną stronę jeziora mijamy Arco i w miejscowości Dro odbijamy w prawo, w lekko wznoszącą się szosę w kierunku zamku Drena. Dojeżdżając do Lasino bez problemów odnajdziemy właściwą drogę na szczyt Monte Bondone. Podjazd ten jest o tyle specyficzny, że posiada bardzo mało zakrętów, a delikatnie wznosząca się asfaltowa "autostrada" zdaje się nie mieć końca. Na szczęście jazdę urozmaicają coraz to piękniejsze widoki. W okresie wczesnowiosennym należy liczyć się z tym, że na wysokości ponad 1500 m n.p.m. możemy zastać spore zwałowiska śniegu na poboczach drogi, a na zjazd warto zaopatrzyć się w cieplejsze ubrania...

 

 

Podjazd do lago di Tenno

 
 

 

Podjazd do lago di Tenno to istna klasyka gatunku, jeśli chodzi o "miejsce pracy" kolarzy przebywających na zgrupowaniu w Riva del Garda. Każdy, niezależnie jak długi i ciężki podjazd pokonany odpowiednią ilość razy może w skuteczny sposób pozbawić sił nawet najmocniejsze jednostki. Dla nas wystarczyło pięć podjazdów liczących ok. 8,5 km i prawie 500 metrów w pionie. 

 

 

Po 20-30 minutach intensywnej wspinaczki możemy złapać oddech podziwiając jezioro Tenno, które wieńczy ten średnio trudny podjazd. Szczyt wzniesienia od strony Gardy możemy pokonać w dwojaki sposób - my wybraliśmy wersję ze zjazdem do miejscowości Deva i wspinaczką przez Gavazzo i Ville del Monte.

 
 

 

Passo Santa Barbara

 
 

 

Zdecydowanie najcięższym pod względem nastromienia podjazdem, z jakim przyszło nam się zmierzyć podczas zgrupowania, było Passo Santa Barbara. Nie dajcie się zwieźć łagodnie brzmiącej nazwie - po odbiciu z głównej drogi w Bolognano trafiamy na wąską na jeden samochód szosę o niekończącej się liczbie zakrętów. Procenty nachylenia na wyświetlaczu licznika bardzo rzadko ukazują jednocyfrową wartość. Jeśli do tej pory byłeś pewny, że masz w rowerze wystarczająco miękkie przełożenia, to podjazd ten może to boleśnie zweryfikować. Ponad 12 km ciągłego podjazdu o średnim nachyleniu 9 % i przewyższeniu ponad 1100 metrów mija szybko za sprawą cudownych widoków rozpościerających się na jezioro Garda i okoliczne szczyty. Równie dużo frajdy sprawia zjazd krętymi alpejskimi szosami w kierunku Loppio. Warto!

 

Passo Rocchetta (MTB)

 
 

 

Okolice jeziora Garda  ze względu na ciekawe ukształtowanie terenu w jego północno-zachodniej części są idealne na rower MTB. Ścieżki wplecione w strome zbocza otaczające tą część jeziora oferują niesamowite widoki na ten malowniczy zakątek Włoch. Należy wziąć jednak pod uwagę, że w wyższych partiach gór w marcu napotkamy zalegający śnieg.

 
 

 

Trasę rozpoczyna strada del Ponale, czyli widowiskowa szutrowa ścieżka, która wcina się w ściany skał dzielących Riva del Garda od Limone, pozwalając powoli zyskiwać kolejne metry w pionie. Po dojeździe do rozwidlenia droga szutrowa zamienia się w wąską asfaltową dróżkę i serpentyna za serpentyną prowadzi nas do usytuowanego nieco powyżej 500 m. n.p.m. miasteczka Pregasina. Cały czas towarzyszą nam strome urwiska skalne i piękny widok na jezioro. Wkrótce droga asfaltowa zamienia się znów w wąską terenową, a my obieramy kierunek na przełęcz Rocchetta. Przed nami podjazd pełen serpentyn ze zmiennym nachyleniem, ale dość komfortowy do podjeżdżania. "Schody" zaczynają się dopiero po minięciu Malga Palaer i dotarciu na rozwidlenie na wysokości prawie 1000 m n.p.m., gdzie ostro odbijamy w lewo. Tu rozpoczyna się walka z korzeniami, kamieniami i uskokami na wąskim singlu (w marcu niestety jeszcze ze śniegiem) i to ostatnie fragmenty przed osiągnięciem przełęczy. W nagrodę na końcu drogi czeka prawdziwie bajkowy krajobraz z jeziorem w roli głównej! Ale to nie koniec atrakcji, bo kolejne fragmenty prowadzą wąską ścieżką wysoko nad doliną ze stromą przepaścią z jednej strony. Po minięciu punktu widokowego i wypoczynkowego rozpoczyna się już zjazd w kierunku lago di Ledro. W powrocie czekała nas jeszcze przeprawa przez głęboki, zlodowaciały śnieg, który w tej zacienionej części trasy w marcu nie jest przypadkowy. Sam zjazd nie był specjalnie trudny, chociaż pełny serpentyn i resztek śniegu. Warto wycieczkę trochę wydłużyć i z Molina di Ledro obrać drogę nad samo lago di Ledro, które jest niezwykle malownicze. Powrót do Rivy jest już szybki – kończy go ponowny przejazd przez strada del Ponale.

Fot. Anna Olszańska