Góry Opawskie na weekend

Drukuj

Góry Opawskie to miejsce, które świetnie nadaje się do jazdy na rowerze. Malownicze tereny o różnym ukształtowaniu powinny zachęcić wielu maniaków rowerowego szaleństwa.

 

 

Zakwaterowanie i dojazd

Góry Opawskie są położone tuż przy granicy z Czechami, a za ich nieoficjalną stolicę uważane jest miasto Głuchołazy, z którego wiele szlaków prowadzi na różne szczyty pobliskich gór. Miasto to jest również mocno związane z kolarstwem górskim. To właśnie tutaj odbywały się zawody z cyklu Grand Prix MTB, których organizatorem był Czesław Lang, znany obecnie z organizacji takich zawodów jak Skandia MTB Maraton czy Tour de Pologne. Jeśli chodzi o zakwaterowanie to również jest to dobre miejsce aby zatrzymać się na weekend. Hotele czy gospodarstwa agroturystyczne chętnie przyjmują turystów, którzy chcą wypocząć. Dojazd do Głuchołaz nie jest trudny i jadąc zgodnie z oznakowaniem bez problemu dotrzemy na miejsce. Co do odległości to miejscowość ta jest położona około 100 km od Wrocławia i 376 km od Warszawy. Atrakcji w okolicy jest sporo i oprócz jazdy na rowerze można skorzystać ze Spa, odnowy biologicznej czy basenu, który znajduje się w Jarnołtówku tuż pod Kopą Biskupią. Po wyczerpującej jeździe na rowerze polecamy pobliską pizzerię, która prowadzona jest przez rodowitego Włocha. Pizza rzeczywiście jest wyśmienita i odwiedzając Biskupią Kopę, musicie również odwiedzić to miejsce. 

 

Co warto zobaczyć?

Pasmo gór Opawskich oferuje wiele interesujących szlaków o różnym stopniu trudności. Najpopularniejsze szczyty to Kopa Biskupia oraz Góra Chrobrego. Góra Parkowa (Chrobrego)to propozycja dla osób, które chcą spędzić aktywnie swój wolny czas, ale nie chcą pokonywać trudnych i technicznych odcinków. Jego szczyt ma 543 m n.p.m i nie jest bardzo wymagający. Miłośnicy turystyki na pewno znajdą coś dla siebie i aktywnie spędzą swój wolny czas.  Kopa Biskupia to najwyższy szczyt gór Opawskich, który ma 890 m n.p.m i to właśnie tam postanowiliśmy się wybrać i zobaczyć czy ta okolica nadaję się do jazdy na rowerze. 

 

Droga na szczyt

Naszą podróż rozpoczynamy ze wspomnianych wcześniej Głuchołaz. Musimy dojechać do Jarnołtówka, małej wsi położonej u podnóża góry. Droga ma mniej więcej 6 kilometrów i dojechać tam możemy zarówno samochodem jak i rowerem. Asfaltowe podjazdy pozwolą rozgrzać się przed wjazdem na szlak. Na szczyt postanowiliśmy wspinać się szlakiem żółtym, który jest dość łagodny. Droga rozpoczyna się tuż pod ośrodkiem Ziemowit w Jarnołtówku, jeśli wybraliście dojazd samochodem to bez problemu będziecie mogli zostawić tam swój pojazd. Zaczynamy podjazd, jego długość oscyluje w granicach 5 kilometrów, licząc że wybieramy drogę na sam szczyt. Do schroniska, które znajduje się na wysokości ok. 770 m n.p.m, podjazd jest dość łagodny i pokonuje się go sprawnie i szybko. Malownicze widoki jakie po każdym kilometrze wyłaniają się za naszymi plecami, napawają do dalszej jazdy. Po drodze jest kilka miejsc gdzie można się zatrzymać i złapać oddech. Charakterystyka żółtego szlaku daje możliwość wjazdu na górę praktycznie każdemu niezależnie od kondycji. Po około 30 minutach jazdy, bardzo spokojnym tempem dojechaliśmy do schroniska.

 
 
 
 

 

Jest to dobre miejsce aby zatrzymać się na chwilę i złapać oddech przed dalszą drogą, napicie się czegoś bądź zjedzenie jakiegoś posiłku jest dobrym pomysłem. Schronisko w swojej ofercie posiada również możliwość noclegu, dlatego jeśli chcielibyście spędzić noc w górach to nic nie stoi na przeszkodzie. Jak widzicie na zdjęciu opcji podróżowania po kopie jest co najmniej kilka. My wybraliśmy czerwony szlak, który miał zaprowadzić nas na sam szczyt. Po wyruszeniu ze schroniska sytuacja na trasie uległa diametralnej zmianie. Lekki szutrowy podjazd bardzo szybko zrobił się stromy i bardzo kamienisty. Nie ukrywam że jazda na rowerze z pełnym zawieszeniem jest bardziej komfortowa, ale hardtail też spokojnie sobie poradzi. Stromizna również zaczęła być odczuwalna i wdrapanie się na szczyt wymaga przynajmniej dobrej kondycji. W pewnym momencie nachylenie było na tyle duże, że przechylanie się do przodu w celu dociążenia roweru było konieczne. Duża ilość kamieni dodatkowo utrudnia sprawę, na szczęście droga na górę nie jest bardzo długa, ale naprawdę daje w kość i tutaj siłą rzeczy będziemy musieli się namęczyć. Cały wysiłek wynagradza widok, który rozpościera się za naszymi plecami. Szczyt Kopy Biskupiej charakteryzuje wieża widokowa, na którą za drobną opłatą możemy wejść. Cały wjazd zajmuje około godziny czasu, wszystko zależne jest od tempa jakie obierzemy. Co ciekawe szczyt to również granica z naszymi południowymi sąsiadami. Jeśli macie ochotę możecie zjechać jednym ze szlaków do miasta Złote Hory, które również jest przyjazne turystom. 

 

Zjazd 

 
 

 

Na ten moment każdy rowerzysta czeka chyba najbardziej. Postanowiliśmy pozostać na czerwonym szlaku i nim udać się na dół. Początek zjazdu to taka sama droga jak podczas wjazdu na szczyt. Skala trudności tutaj to granica między P3 a P2. Mnóstwo kamieni, które bardzo szybko zmieniają swoje położenie sprawia, że niezbędna jest koncentracja. Ewentualny upadek mógłby okazać się bolesny, dlatego zachowajcie ostrożność i dostosujcie prędkość do swoich umiejętności. Po pokonaniu odcinka poznanego kilkanaście minut wcześniej, pojechaliśmy dalej. Tym razem nie skręcamy w stronę schroniska a jedziemy prosto. Wjazd na dalszą część czerwonego szlaku sygnalizuje kolejna panorama oraz sterta kamieni, która rozpoczyna ten podjazd. Jak widzicie na zdjęciu również tutaj można się zatrzymać i przygotować do dalszej jazdy. Po krótkiej chwili i paru głębszych oddechach pojechaliśmy dalej. Przejazd przez luźno ułożone kamienie nie jest ciężki, wymaga tylko opanowania i umiejętności kontroli naszego roweru. W tym miejscu ostrożnie używajcie hamulców, ponieważ ich zbyt mocne użycie może doprowadzić do upadku. Dalsza część szlaku to moim zdaniem najlepsza partia tego zjazdu. Sekcja ta jest bardzo stroma, dodatkowo wzbogacona dużą ilością kamieni oraz korzeni. Skala trudności to P3, która stopniowo zmienia swoją charakterystykę na P2. Bardzo trudny, wymagający dobrej techniki jazdy z pewnością będzie dla was mocną frajdą. Dużą zaletą jest możliwość obrania różnej drogi zjazdu.

 
 

 

Po pokonaniu tego naprawdę wymagającego odcinka, dalsza droga przebiega wąwozem z dużą ilością kamieni. Pełnozawieszony rower spełni swoje zadanie, popularne hardtaile też przejadą ten odcinek, jednak prędkość na pewno będzie sporo niższa. Dalej charakterystyka lekko ulega zmianie, stromizna się zmniejsza a spore kamienie zamieniają się w płynne single. Tutaj można rozwinąć większą prędkość. Mniej więcej w połowie zjazdu wyjedziemy na drogę, która daje możliwość zmiany szlaku. Czerwony bardzo nam się spodobał, dlatego postanowiliśmy do końca podążać ta drogą. Dalej jest równie ciekawie co wcześniej, jednak widać, że niższe partie Kopy są o wiele łagodniejsze. Wciąż jest dużo korzeni, jednak duże luźne kamienie zniknęły przez co mamy możliwość szybszego pokonywania trasy. Niestety zjazd z każdą chwilą zbliżał się do końca, zjeżdżając niezwykle szybko tracimy wysokość. Ostatnia prosta to szybki zjazd bez większych przeszkód, przypomina on nieco żółty szlak. Na koniec skręcamy w prawo i pokonujemy krótki techniczny zjazd, który prowadzi nas na drogę do ośrodka Ziemowit. Aby dostać się na parking musimy pokonać sztywny asfaltowy podjazd. W tym momencie kończy się podróż czerwonym szlakiem, pętla wraz z wjazdem na szczyt to odległość 10 km, nam spokojnym tempem zajęła 1 godzinę i 40 minut. Jeśli taka pętla to dla was mało to polecamy jeszcze jeden wjazd żółtym szlakiem i przed schroniskiem skręcenie na szlak niebieski, który jest łagodny, ale również tam będziemy mieli sporo frajdy z jazdy. 

 

 

Podsumowanie 

 

Góry Opawskie są dość rzadko odwiedzane przez rowerzystów, jednak tereny jakie oferują świetnie nadają się do jazdy na rowerze. Kopa Biskupia na którą postanowiliśmy się wybrać to góra bardzo wszechstronna, oferująca wiele opcji przejazdu. Jeśli lubicie jeździć na rowerze szosowym to czeska strona Kopy daje możliwość wjazdu szosówką na wysokość około 700 metrów. Jeśli chodzi o rower górski to szlak żółty jest bardzo dobrą opcją. Co do zjazdu czerwoną trasą to sprawia ona wiele przyjemności. Jej największym minusem jest fakt, że trasę pokonuje się bardzo szybko, za szybko! Mimo to polecamy wybranie się w góry Opawskie, które oferują świetne trasy, widoki oraz niedrogie zakwaterowanie. Oferta pobliskich miejscowości jest bardzo duża i wolny czas będziemy mogli spędzić nie tylko na rowerze. 

fot. Grzegorz Pietrzak/ Bartłomiej Mazurek