Pasmo Jeseników - Serak

Drukuj

Czeskie góry oferują mnóstwo wspaniałych tras do jazdy na rowerze. Pasmo Jeseników to jedno z takich miejsc, które swoim naturalnym ukształtowaniem gwarantuje niezapomniane wrażenia z jazdy i nie tylko.

 

Zakwaterowanie i dojazd

Pasmo Jeseników obejmuje kilka szczytów na które warto się wybrać. Praded, Ramzova, Kouty nad Desnou oraz Zlate Hory to najważniejsze ośrodki, które sprzyjają turystyce górskiej. Postanowiliśmy wybrać się na każdy z tych szczytów i przybliżyć wam trasy jakie tam się znajdują. Oczywiście przejechanie nich w jeden dzień byłoby bardzo trudne, dlatego pasmo tych gór może być ciekawą opcją na dłuższy wakacyjny wypad w góry. 

Pierwszym ośrodkiem, który postanowiliśmy odwiedzić jest Ramzova, która leży pod szczytem góry Serak. Warto wspomnieć, że jest to bardzo chętnie odwiedzany ośrodek, szczególnie w zimie. Latem oferuje on również wiele ciekawych tras szczególnie na rower, niestety wiele osób nie zna tej okolicy. Ta mała górska miejscowość jest położona około 30 kilometrów od naszej granicy i planując swój wyjazd można wziąć pod uwagę odwiedzenie Rychlebskich Ścieżek czy gór Opawskich. Miejscowości te są położone od siebie stosunkowo niedaleko, dlatego z powodzeniem można zaplanować swój pobyt właśnie tutaj. Wracamy jednak do Ramzovej, możliwości noclegów jest tam stosunkowo dużo i nie powinniście mieć problemów ze znalezieniem czegoś dla siebie. Co ciekawe swój nocleg możecie zaplanować na szczycie góry Serak, na której znajduje się schronisko dające możliwość zatrzymania się. 

 
 

 

Droga na szczyt 

Swoją podróż na Seraka rozpoczynamy ze wcześniej wspomnianej Ramzovej, leży ona na wysokości ok. 700-800 m n.p.m więc nasza droga na górę będzie nieco krótsza. Przyjeżdżamy na parking koło wyciągu Cernava i tam rozpoczynamy swoją przygodę. Dość długo zastanawialiśmy się nad wyborem idealnego szlaku, który zaprowadziłby nas prosto na szczyt. Padło jednak na czerwony i postanowiliśmy trzymać się go do samej góry. Początek podjazdu nie jest bardzo wymagający, jednak sytuacja ta bardzo szybko ulega zmianie. Po krótkim rozgrzaniu zaczynają się mocniejsze stromizny, które potrafią dać w kość. Na szczęście po kilku minutach jest trochę lepiej i dość płynnie pokonujemy kolejne kilometry. Podjazd jest urozmaicony fajnymi widokami, które cieszą oko i zachęcają do dalszej jazdy. W tym momencie czerwony szlak jest dość łagodny i bez problemu można wspinać się na szczyt. Taką trasą jedziemy mniej więcej 30 minut spokojnym tempem, gdzie dojeżdżamy do końcówki wyciągu Cernava. Jak widzicie na zdjęciu jest już dość wysoko i robi się coraz ciekawiej. W tym momencie mamy dwie opcje podjazdu na górę: pierwsza to jechanie wzdłuż kolejnego wyciągu polaną widoczną na zdjęciu. Podjazd można określić jako bardzo wymagający, który zabiera dużo sił, ale to najszybsza droga na górę. Druga opcja to trzymanie się czerwonego szlaku, który pokazuje w końcu swoje prawdziwe oblicze. Wybraliśmy ten szlak i zaczęliśmy na dobre zmagać się z Serakiem. Początkowo kamienie nie są bardzo duże i można w miarę płynnie je pokonywać. Później stają się one na tyle duże, że w pewnych miejscach trzeba prowadzić rower. Stromizna nie jest tutaj problemem, a ukształtowanie terenu, to ono powoduje że dalsza jazda jest ciężka . Na kilkaset metrów przed końcem wycieczki na szczyt, szlak stał się łagodniejszy i można do końca, bez kłopotu dotrzeć do schroniska. Na ostatniej prostej mamy możliwość skrętu na Keprnik, szczyt nieco wyższy, który wygląda na interesujący do pokonania. Niestety nie mieliśmy na tyle czasu i pojechaliśmy do schroniska. 

Czechy
 
 

 

 

Zjazd 

 
Czechy
 

 

Kilkunastominutowa przerwa była dobrą okazją do przemyślenia dalszego planu jazdy. Nie znaliśmy góry zbyt dobrze, dlatego nie wiedzieliśmy czego spodziewać się na zjeździe. Na dół mieliśmy do wyboru co najmniej kilka szlaków, jednak my zastanawialiśmy się między niebieskim a zielonym. Ostatecznie padło na szlak niebieski, który uchodził za jeden z trudniejszych i zdawaliśmy sobie sprawę, że może nie być wcale łatwo. Początek zjazdu to lekki singielek wąską ścieżką, nie jest on długi, ale jeszcze przez chwilę można nacieszyć oko wspaniałymi widokami. Po krótkiej chwili wpadamy do lasu, gdzie zaczyna się prawdziwa jazda. Lekka górska ścieżka zmieniła się w stromy, pełny korzeni, techniczny zjazd. Miłośnicy enduro powinni być zachwyceni, rower z większą ilością skoku radzi sobie świetnie. Już początek zjazdu mówi, że jazda na hardtailu nie będzie miała większego sensu. Pokonywanie tak wielu przeszkód na takim rowerze byłoby niezwykle trudne. Mimo wszystko z każdą chwilą robiło się coraz ciekawiej i pełni skupienia pokonywaliśmy dalsze kilometry. Dalsze odcinki nie były łatwiejsze, stromizna trochę się zmniejszyła, ale w dalszym ciągu było trudno. Zwykle podczas zjazdu bardzo szybko tracimy wysokość, w tym wypadku było trochę inaczej. Powolna jazda sprawiła, że zjazd dość mocno się dłużył, ale nie było to problemem, skupienie na przeszkodach było ważniejsze. Dojechaliśmy chyba do najcięższego momentu podczas całej drogi, kamienie zrobiły się nieco mniejsze, jednak uskoki z korzeni były naprawdę spore. Nawet amortyzator powyżej 150 mm miał tutaj problem, wyjściem z tej sytuacji było albo przejechanie obok albo wyskoczenie z uskoków. Każda z opcji gwarantowała niezłe wrażenia, dlatego warto dostosować jazdę do swoich umiejętności i wybrać najlepszy wariant. Po tym krótkim odcinku dojechaliśmy do sekcji gdzie dominowały kamienie a przestrzeń zrobiła się nieco bardziej otwarta. Widoki znowu ukazały się naszym oczom, jednak tym razem nie było czasu na ich podziwianie. Wąskie ścieżki z dużą ilością kamieni wymagały maksymalnej koncentracji. Odcinek trudny technicznie, ale przynoszący dużo frajdy. 

 
 

 

Tym o to sposobem dotarliśmy do miejsca o nazwie Obri Skaly. Położone jest ono mniej więcej na wysokości 1000 m n.p.m i można tutaj się zatrzymać, aby chwile odpocząć. Mówiąc szczerze to odcinek, który wybraliśmy, aby zjechać ze szczytu jest piekielnie trudny i wymaga nie tylko dużych umiejętności, ale również odpowiedniego sprzętu. Dobrym zjazdem jak później się okazało jest szlak zielony, który jest nieco łagodniejszy i można go bez problemu przejechać. Po krótkiej przerwie udaliśmy się w dalszą drogę na dół, tym razem szlak niebieski zamieniliśmy na zielony, który prowadzi do samej Ramzovej. Kolejny odcinek to znowu inna charakterystyka trasy, większa ilość kamieni i trochę mniejsza stromizna pozwala na rozwinięcie większej prędkości. Wąskie single dają dużo frajdy, ale w dalszym ciągu wymagają koncentracji i opanowania. Szybsza jazda powoduje, że zaczynamy dość gwałtownie tracić wysokość, jednak spokojnie to jeszcze nie koniec zjazdu. Po kilku minutach wyjeżdżamy na drogę, którą musimy kawałek zjechać na dalszą część szlaku.

 Zaczynamy technicznym odcinkiem, na którym będziemy musieli ominąć wystający kamień. Nie jest to jakiś bardzo trudny zjazd, jednak wymaga pewnych umiejętności. W nagrodę przejeżdżamy przez malowniczy mostek, który prowadzi nas na kolejne single. Niższe partie gór nie obfitują w techniczne, kamieniste odcinki, ale w bardziej ubite ścieżki na których można rozwijać spore prędkości. Charakterystyka tych tras przypomina te, które możemy spotkać na maratonach. Kilka małych podjazdów przeplatają się z szybkimi luźnymi zjazdami. Tutaj zdecydowanie można się pobawić i mieć dużo frajdy z samej jazdy. Kilkanaście minut później dojeżdżamy do parkingu i kończymy naszą przygodę z Serakiem. Jedna pętla to mniej więcej 13 kilometrów i jak widać nie jest to jakiś zabójczy dystans. Jeśli to dla was za mało to zachęcamy do odwiedzenia Keprnika, szczytu obok Seraka, a jeśli chcecie przeżyć prawdziwą przygodę w górach to możecie spróbować przejechać wszystkie najważniejsze szczyty Jeseników. Taka droga w jedną stronę zajmuje 22 kilometry. 

Podsumowanie

 

Czeskie góry to perfekcyjne miejsce do jazdy na rowerze. Serak to jedna z gór, które warto odwiedzić i pokonać chociaż raz. Droga na szczyt jest wymagająca, jednak możliwość wyboru kilku szlaków daje więcej możliwości. Zjazd to zdecydowanie najmocniejsza strona tej góry, rowerzyści enduro będą zachwyceni. Kolarze jeżdżący na rowerach z mniejszą ilością skoku powinni wybrać szlak zielony, który bardziej pasuje do charakterystyki takich zjazdów. Nie mniej jednak każdy znajdzie coś dla siebie i na pewno nie będzie żałował. Fajne tereny blisko naszej granicy nie mogą zostać pominięte. Jeden z wakacyjnych weekendów musicie zaplanować właśnie tutaj. 

fot. Grzegorz Pietrzak/Bartłomiej Mazurek