Test: De Rosa Protos

Drukuj

De Rosa Protos to szosowa wyścigówka od legendarnej marki z półwyspu apenińskiego. Porządna konfiguracja, na jaką rama ta w pełni zasługuje, potrafi sprawić, że cały rower kosztować może kilkadziesiąt tysięcy złotych. Warto? Sprawdziliśmy to. Oto test topowej szosówki od De Rosy.

Galeria
De Rosa Protos Zobacz pełną galerię

WŁOSKI RUMAK

De Rosa bez wątpienia należy do ikon włoskiej sceny producentów szosówek. Założona w 1953 roku, w rodzinnym dla twórcy marki Ugo De Rosy Mediolanie,  firma szybko wspięła się na szczyty kolarskich wyścigów, także przy udziale samego Eddy Merckx'a. Wygranych na rowerach tej marki nie sposób zliczyć, ale na pewno wypada wymienić te najważniejsze, takie jak Mistrzostwa Świata, Giro d'Italia oraz Tour de France. Dziś chwile chwały De Rosy w zawodowym peletonie z najwyższej półki minęły, a pałeczkę przejęli inni włoscy producenci, tacy jak Pinarello, Colnago, czy chociażby Wilier. Nie oznacza to jednak, że De Rosa tworzy gorsze produkty, gdyż zaawansowane technicznie kompozyty, świetna jakość oraz przede wszystkim znakomite właściwości gotowych ram sprawiają, że marka ta jest liczącym się na światowym rynku producentem rowerów z najwyższej półki. Wisienką na torcie potencjalnego nabywcy jest także ekskluzywność. Wynika ona z ceny produktu, która w przypadku testowanego Protosa, będącego topową szosową ramą w ofercie, potrafi przekroczyć 50 tys. zł. Nawet za tańsze karbonowe modele z dobrymi, ale nie topowymi grupami, producent każe sobie słono płacić. 

De Rosa Protos powstaje w obecnej formie od 2012 roku, ale sama nazwa użyta została w tej topowej ramie wcześniej, bo w 2006 roku. Frameset obecnej generacji od razu zwraca uwagę swoją agresywnością i nie pozostawia złudzeń co do swojego charakteru - niemal horyzontalna rura górna w połączeniu z niską rurą sterową świadczą o wyścigowym przeznaczeniu tej maszyny. Po bliższym spotkaniu zaobserwować możemy masywne profile rur oraz ich proste ukształtowanie, bez dużej ilości zbędnych przetłoczeń. Protos powstaje z topowej mieszanki karbonowych włókien jakimi dysponuje włoski producent, co w tym przypadku oznacza 50% włókien TI 800, 40% TI 1000 oraz 10% XN60. Rama legitymuje się dzięki temu masą mniejszą niż 800 g i ma się przy tym odznaczać znacznie wyższym niż u konkurencji współczynnikiem sztywności do wagi.

 
 

WYPOSAŻENIE

Do testu otrzymaliśmy ramę w bardzo dobrej konfiguracji z elektroniczną grupą Campagnolo Super Record EPS oraz kołami Shamal Ultra od tego samego producenta. Testowany rower był wersją na rok modelowy 2014, dlatego na pokładzie znalazła się starsza wersja włoskiej grupy osprzętu, która ostatnio poddana została liftingowi. Rama natomiast w obecnym roku będzie konstrukcyjnie identyczna, jednak zmienione zostały jej malowania, naszym zdaniem na ładniejsze.

 
 

Poprzednia generacja elektronicznej grupy Super Record EPS zadziała bez najmniejszego zawahania. Niezależnie od panujących warunków zmiana przełożeń odbywa się natychmiastowo, bardzo agresywnie i szybko, do czego w przypadku włoskiego osprzętu zdążyliśmy się przyzwyczaić. Czy grupa jest lepsza od Shimanowskiej Dura-Ace Di2? Naszym zdaniem jest to w głównej mierze kwestia preferencji, gdyż obie grupy działają na zbliżonym, wzorowym poziomie. Najbardziej zauważalna różnica to nieco agresywniejsza zmiana przełożeń w Campie oraz kształt i obsługa klamkomanetek. Włoska grupa wciąż stawia na obsługę poprzez dwa oddzielne przyciski - jeden zewnętrzny oraz wewnętrzny, do którego potrzebne jest użycie kciuka. Dla niektórych istotna może też także być kwestia całej konfiguracji roweru, która powinna być spójna, zwłaszcza w przypadku rowerów tej klasy - nie oszukujmy się, w De Rosie lepiej wygląda włoski Super Record niż Dura-ace z Japonii.

 
 

Największe zmiany w przypadku tegorocznej grupy Super Record zaszły w korbach, w których podobno znacznej poprawie uległa sztywność, jednak ciężko wyobrazić sobie poprawę w tej kwestii, gdyż starsza, testowana przez nas wersja wydawała się pod tym względem wzorcem. Koła również nas nie zaskoczyły, gdyż doskonale wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać w przypadku topowego aluminiowego modelu od włoskiego producenta. W naszej ocenie są to prawdopodobnie najlepsze koła tego typu jakie można znaleźć na rynku. Poziom żywotności piast Campagnolo śmiało można określić jako "legendarny", a spójność i wytrzymałość całego zestawu zapewni bezproblemowe użytkowanie większości użytkowników przez minimum kilka sezonów. Resztę wyposażenia raczej pominiemy, gdyż nie były to komponenty, które widzielibyśmy w tej ramie, ale kierownicy i mostkowi FSA na pewno nie można odmówić sztywności.

 
 

Już pierwsze metry jakie pokonaliśmy na Protosie ujawniły najważniejsze cechy tej konstrukcji. Rama jest piekielnie sztywna, a jej przeznaczenie jest typowo wyścigowe. Geometria należy do typowo włoskich ze stosunkowo długą rurą górną oraz niską rurą czołową, co pozwala uzyskać płaską, mocno pochyloną i agresywną pozycję. Tak ukształtowana geometria świetnie łączy się z charakterem całej konstrukcji, która poprzez swoją lekkość i niebywałą sztywność jest narzędziem przeznaczonym do naprawdę mocnej jazdy. Ma to swoją drugą stronę medalu - nie jest to bowiem rower dla każdego. Świeżo upieczony zawodnik, bądź też osoba preferująca bardziej wyprostowaną pozycję i komfortową jazdę nie będzie się tu czuć dobrze. Protos będzie za to doskonałym wyborem dla obytych zawodników, którzy nie szukają kompromisów i wymagają bardzo agresywnej, wyścigowej ramy.

 
 

Protos, który chociaż wydaje się być delikatnie aerodynamiczną ramą, co sugeruje chociażby kształt rury dolnej, jest bardzo uniwersalną konstrukcją. Sprawdzi się zarówno na płaskich trasach, jak i podjazdach, chociaż jego najlepsze cechy wypłynęły na krótkich, sztywnych i mocno pokonywanych wzniesieniach, gdzie liczy się niska masa oraz bardzo dobre przenoszenie mocy. W takich warunkach Protos czuł się znakomicie, a nam sprawił olbrzymią przyjemność.  Rower zachowywał się przy tym bardzo stabilnie i nie nerwowo, dzięki czemu szybkie zjazdy nie były problemem. Tłumie drgań nie należy do najlepszych, ale jeździliśmy już na gorszych pod tym względem ramach, które nie raz reklamowane były jako posiadające rozwiązania techniczne niwelujące przedostawanie się wibracji na zawodnika.

 

PODSUMOWANIE

Kwota jaką żąda De Rosa za swoją topową szosówkę nie należy do niskich, ani nawet wysokich, a raczej bardzo wysokich. W rzeczywistości minimalnie gorsze parametry w wielu rowerach dostaniemy za znacznie niższą cenę. Przy opisie Protosa na pewno sprawdzi się powiedzenie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Jeśli dla kogoś kwota jakiej żąda De Rosa za swój rower nie jest dużym wydatkiem, a ceni ekskluzywność i przy tym szuka tak wyścigowej ramy jaką jest Protos, to z całą pewnością nie zawiedzie się. 

Specyfikacja

De Rosa Protos 2014

Rama: De Rosa Protos 2014

Widelec: De Rosa Protos - 1 1/8" - 1 1/4"

Grupa osprzętu: Campagnolo Super Record EPS 2014

Koła: Campagnolo Shamal Ultra

Opony: Vittoria Open Corsa CX

Mostek, sztyca oraz kierownica: FSA K-Force

Siodło: Selle Italia Flite