Letnie ubrania Endura Singletrack Lite

Test letniej linii ubrań Endura Singletrack Lite

Drukuj
Endura
Tomasz Wienskowski

Na kolejne testy w teren pojechaliśmy odziani w letnie ciuchy Endury, należące do linii Singletrack Lite. Marka kojarzona dotychczas raczej z zabezpieczaniem przed zimnem oraz deszczem, tym razem proponuje nam produkty na typową letnią pogodę.

Gdyby zapytać z czym kojarzy się Wam Szkocja, jaka byłaby pierwsza myśl? Góry? Deszcz? Owieczki? Faceci ganiający w spódniczkach (pardon - kiltach)? Pewnie jakoś tak, prawda? My w redakcji obstawiamy podobnie. Właściwie, to obstawialiśmy do czasu, gdy otrzymaliśmy do testów od polskiego dystrybutora najnowsze produkty firmy Endura. Zgadzają się tylko góry, resztę skojarzeń ekipa ze Szkocji skutecznie wywróciła na lewą stronę. Żadnych spódniczek, zero deszczu, tylko góry i rower...

Ale po kolei. W tegorocznej kolekcji Endury najważniejszą nowością są linie Lite, a wśród nich Singletrack Lite przeznaczona do jazdy szlakowej i enduro w dni, gdy na widok wskazań termometru zaczynamy się zastanawiać czy dobra wróżka nie przeniosła nas czasem do Włoch lub na Lazurowe Wybrzeże. To faktycznie spora rewolucja - dotychczas ciuchy Endury kojarzyły się głównie ze skuteczną ochroną przed kaprysami pogody i masą udogodnień dla commutersów lubujących się w dużej ilości przepastnych kieszeni. Singletrack Lite to krok w zupełnie innym kierunku. Warto dodać – nie pierwszy krok. Endura przygotowała już kilka lat temu spodenki Hummvee Lite – letnią odmianę szlakowego bestselleru. Widać "chwyciło" skoro w tegorocznej kolekcji otrzymaliśmy nie tylko spodenki, ale i koszulki oraz rękawiczki - wszystko to w kilku wersjach kolorystycznych.

Do redakcji Bikeworld trafił zestaw dla facetów - czarny jersey, niebieskie spodenki i takie też rękawiczki. Uzupełnieniem był nowy model ochraniaczy kolan Singletrack – jak się okazało doskonale uzupełniający „letnie” wdzianko enduro.

Koszulka

Jersey Singletrack Lite to coś dla fanów odzieży rowerowej wyglądającej jak „cywilne” ciuchy. Koszulka jest jednolicie czarna – jedynie na lewym rękawie umieszczono subtelne logo Endury w kolorze baby blue. Użyty materiał w dotyku do złudzenia przypomina bawełnę, ale zachowuje wszystkie funkcje niezbędne przy intensywnym wysiłku na rowerze. Tkanina doskonale radzi sobie z odprowadzaniem potu, posiada wykończenie antybakteryjne. Jest także przewiewna, dzięki czemu nawet w upalne dni jazda w czarnej koszulce nie stanowi najmniejszego problemu. Jak każdy prawdziwy jersey po upraniu schnie w ekspresowym tempie.

 
 

 

Również krój i wykończenie spodobają się lubiącym trzymać „low profile”. Koszulka leży tak „w sam raz”, nie jest obcisła jak odzież XC, ani przesadnie obszerna jak koszulki zjazdowe i MX. Nie obciska, nie krępuje ruchów, ale zbroi pod nią się nie założy. Producent zadbał też o kilka niezbędnych udogodnień – zamek błyskawiczny pod szyją długi na niemal 3/4 długości koszulki, nie tylko ułatwiający zakładanie, ale i mogący służyć jako dodatkowa wentylacja. Z prawego boku, na wysokości biodra znajdziemy niewielką kieszonkę mogącą pomieścić telefon lub klucze, po lewej stronie wszyto natomiast małą szmatkę do przecierania okularów.

 

Spodenki

Najwięcej zmian w stosunku do klasycznej linii Singletrack znajdziemy w nowych spodenkach Singletrack Lite. Podstawowa różnica to oczywiście użyty materiał. Letnie spodenki uszyto z bardzo lekkiej i przewiewnej tkaniny, rozciągającej się na wszystkie cztery strony. W ten sposób otrzymano nie tylko bardzo lekkie i wygodne szorty, ale i zadbano o odpowiedni poziom odporności na rozdarcie w przypadku gwałtownego spotkania z ziemią. Materiał jest na tyle elastyczny, że po prostu się nadda, oszczędzając nam niepotrzebnych wizyt u pobliskiej krawcowej.

 
 

 

Kolejną różnicą jest oczywiście krój spodenek i zastosowane w nich rozwiązania. Szorty dostępne są tylko w jednej długości jako krótkie spodenki (klasyczne Singletracki w trzech – krótkie, 3/4 i długie). Aby zachować przewiewność materiału i nie tracić nic z jego elastyczności zredukowano liczbę kieszeni do trzech – dwie większe umieszczono klasycznie z przodu, a trzecią, znacznie mniejszą, umieszczono na środku z tyłu, obrazowo tłumacząc jako dużą szlufka paska. Jest ona naprawdę nieduża, pomieści klucze, podstawowe dokumenty, pieniądze lub karty. Z telefonem komórkowym może być już problem, zwłaszcza gdy korzystacie ze smartfona. Wszystkie kieszonki zamykane są za pomocą zamków błyskawicznych.

 

 

Singletracki Lite wyposażono również w regulację szerokości w pasie (za pomocą wszytych niewielkich pasków z taśmą velcro), oraz w znany z większości produktów szkockiego producenta system klipsów pozwalający na zastosowanie spodenek Endura Clickfast. Dodatkowo na udach wbudowano wykończone siatką i zamykane na zamki błyskawiczne otwory wentylacyjne. Zadbano także o bezpieczeństwo na szosie, umieszczając z boku spodenek elementy pokryte odblaskowym materiałem.

Rękawiczki

Rękawiczki Singletrack Lite jak przystało na model tworzony z myślą o jeździe w gorące dni pozbawiono wszelkich wzmocnień, gumowanych „ochraniaczy” itp. Wierzchnia strona to po prostu mocny i jednocześnie przewiewny materiał. Na części pokrywającej kciuk zastosowano materiał „frotte” do przecierania potu z czoła. Część chroniącą wnętrze dłoni wykonano jak w większości dostępnych na rynku rękawiczek - z mocnego materiału w dotyku i właściwościach przypominającego sztuczną irchę. Na końcach palców wskazującego i środkowego umieszczono niewielkie elementy z gumy, zapobiegające ześlizgiwaniu się palców z dźwigni hamulców.
Zrezygnowano również z pasków velcro w okolicy nadgarstka utrzymujących zwykle rękawiczki na dłoni – zamiast nich w materiał wszyto elastyczny ściągacz.

 
 
 

 

 

Ochraniacze

Choć testowane przez naszą redakcję ochraniacze kolan nie są częścią linii produktów Lite, okazały się doskonale pasować jako uzupełnienie letniego stroju enduro. Zastosowano w nich szereg rozwiązań doskonale sprawdzających się w letnich upałach. 

 

 

To co najbardziej zwróciło naszą uwagę to system mocowania ochraniaczy – nie tylko doskonale utrzymywał on ochraniacze na nodze podczas pedałowania i kilku niegroźnych „gleb”. Jest przede wszystkim nieprawdopodobnie wygodny w użyciu - po odpięciu dwóch pasków zakończonych sporych rozmiarów „rzepami” ochraniacz można po prostu zdjąć z nogi. Koniec ze zdejmowaniem butów przed i po każdym bardziej ekstremalnym fragmencie trasy. Ochraniacze potrzebne? Kilka sekund i są. Niepotrzebne? Krótka chwila i znowu lądują w plecaku. Brzmi to może nieco dziwnie, ale możliwość bezproblemowego zdejmowania i zakładania to w trakcie upałów bardzo przydatna funkcja każdego ochraniacza. Nie ma co się czarować – po kilku godzinach na górskich szlakach każdy, nawet najlepszy ochraniacz będzie utrapieniem.

 
 

 

Endura mimo, że zadbała o możliwość łatwego zakładania/zdejmowania Singletracków nie zapomniała jednak o wygodzie rowerzystów, gdy ochraniacze pozostają na nodze. Wkładki ochronne wykonano z pianki dopasowującej się do kształtu kolana i dodatkowo wzmocniono je panelami z Kevlaru. Środek wyłożono miękkim, przewiewnym i chłonącym pot materiałem.  W efekcie podczas jazdy praktycznie nie czuje się ochraniaczy na nogach, a przy 2-3 godzinnych wyjazdach w temperaturach powyżej 30 st. C nawet przez myśl nam nie przeszło ich zdejmowanie na dojazdówkach.

Podsumowanie

Słońce tego lata wyjątkowo dopisało i warunki do testowania ubrań Singletrack Lite mieliśmy iście śródziemnomorskie. Ciuchy spisywały się na medal. Dbały o nasz komfort termiczny podczas jazdy, a po praniu następnego dnia rano były suche i gotowe do dalszej jazdy. Okazały się być także całkiem trwałe – na ten moment mają na koncie ok. 30-35 cykli prania/suszenia/jazdy i wyglądają jak nowe. Słowem –  udane wejście Endury w letnie klimaty! Piątka! No, piątka minus, bo jest jeden drobiazg. Osoby z większymi dłońmi mogą narzekać na zbyt małe otwory kieszeni spodenek. Nawet przy maksymalny otwarciu zamka dłoń mieści się z pewnym trudem. Pewnym usprawiedliwieniem może być fakt, że przy tak uszytych kieszeniach nie sposób by coś z nich wypadło podczas jazdy, nawet jeśli zapomnicie zapiąć je na suwak.

Fot. Tomasz Wienskowski