SRAM Red 22 - recenzja

Najlżejsza 11-tka na rynku

Drukuj

Wygląda na to, że dziś wypada mieć w rowerze wyczynowym tryb z 11 biegami z tyłu. SRAM z Redem (i Force 22) dołączył jako ostatni do ekskluzywnej grupy producentów oferującej to rozwiązanie.

W dodatku, w porównaniu z konkurentami z tej samej, wyczynowej półki, takimi jak Shimano Dura-Ace 9000 i Campagnolo Super Record, na wielu rynkach jest najtańszy. Sprawdziliśmy więc, co ma do zaoferowania. W związku z tym, że od strony napędu zmiany sprowadzają się do zwiększenia liczby biegów, a najważniejsza nowość to hamulce hydrauliczne, nasz test rozbiliśmy na dwie części. Oto pierwsza, poświęcona napędowi właśnie, w kolejnej znajdziecie hamulce.



SRAM dokonał dość oryginalnego zabiegu, bo na wprowadzenie kolejnej wersji swojej grupy zdecydował się zaledwie w rok po ostatniej modernizacji. Przyznać trzeba, że niektórzy klienci mogą się poczuć wkurzeni, zaledwie bowiem zdecydowali się na przejście na nowszą generację, a znów powinni myśleć o upgrade, o ile tylko chcą pozostawać w zgodzie z najnowszymi trendami. Na pocieszenie możemy tylko podać, że manewr SRAMa został niejako wymuszony z zewnątrz, firma wcale nie miała zamiaru tak szybko dokonywać przeskoku, polegającego głównie na zmianie ilości biegów. Pierwotnie chciała najpierw pokazać… hamulce hydrauliczne, poczuła się jednak przymuszona przez fakt, że włoska, a przede wszystkich japońska konkurencja wcześniej zdecydowała się na podobny krok. Powtórzyła się sytuacja z przeszłości, gdy zawsze ktoś pierwszy zwiększał liczbę biegów. Tym razem wypadało przyspieszyć kroku, by nie zostać z tyłu.

 

Manetki
W gruncie rzeczy tu zmiany są kosmetyczne, przynajmniej jeśli dotyczy to wersji mechanicznej grupy. Co więcej, jeśli chodzi o samą zmianę przełożeń, także manetki kryjące w sobie hydraulikę działają tak samo. To prawda, ich kształt jest odmienny i, jeśli śledziliście dyskusje w Internecie po tym, jak pojawiły się fotki pierwszych prototypowych manetek, spotkał się on z oziębłym przyjęciem. Tym niemniej sam „look & feel” dźwigni jest za każdym razem taki sam, praktycznie też identyczny z generacją dziesiątkową. Nawet jeśli rozbudowane na górze manetki wam się nie podobają, to przyznać trzeba, że są nadzwyczaj wygodne.

 



Po kilku zmianach między wersją mechaniczną i hydrauliczną zaczyna się tęsknić do dodatkowego wsparcia, jakie dają. Godne są do polecenia szczególnie dla tych, którzy wolą jeździć w górnym chwycie. To ważne, że pomyślano o tym, żeby moc oddzielnie regulować odległość zarówno dźwigni hamulcowych, jak i manetek. We wszystkich wersjach, co logiczne, przejęto kształt i rozmiar manetek z ubiegłorocznego Reda. Są duże i wyraźnie wyczuwalne. Najłatwiej rozpoznać je po zmienionych - choć ciągle bardzo podobnych - napisach.

 

 

Przerzutki
Już w poprzedniej generacji to przerzutka przednia była największym przebojem. Konstrukcja nazwana Yaw przesuwa się zgodnie z linią łańcucha, a nie ustawia równolegle do zębatek. Wersja z Reda 22 jest pod tym względem jeszcze doskonalsza, bo pozwala rzeczywiście na użycie absolutnie wszystkich przełożeń, włącznie z rzadko stosowanymi, typu oś-płyta. W dodatku wymyślono ją w ten sposób, że zwalnia z myślenia, bo przednia manetka ma tylko dwie pozycje. Nie trzeba się zastanawiać, poprawiać itd. Pod jednym warunkiem - dotyczy to wersji jeszcze tegorocznej, jak i 2014, ze znaczkiem 22 - trzeba ją umieć ustawić. Co niekoniecznie jest takie oczywiste i proste. SRAM sprytnie przewidział przy tym także montowanie ogranicznika, zapobiegającego spadaniu łańcucha z mniejszej zębatki. Jak się okazuje, nie wszystkie firmy go montują - spotkaliśmy już rowery z nim, jak i bez. Inna sprawa to fakt, że nowa przerzutka ma też wzmocnioną sprężynę, w stosunku do pierwszej serii. Tej, którą zawodnicy woleli wymieniać na Force, ze sztywniejszymi blachami prowadzącymi. To także przynosi efekt - przerzutka działa lepiej.

 



Co do przerzutki tylnej, to tylko osoby ekstremalnie wyczulone będą w stanie zauważyć różnicę w działaniu. Identycznie jak poprzednia wersja działa szybko i precyzyjnie. Czy szybciej? Trudno powiedzieć, co prawda zębatki są bliżej, ale… to bardziej teoria niż coś, co da się zauważyć. Za to zdecydowanie wyciszenie trybu, obecne już w poprzedniej generacji, działa. Swoją drogą przerzutkę tylną można wybrać z wózkiem o jednej z dwóch długości, stosownie do potrzeb.

 

 

Korba
Ważnym elementem grupy, zdecydowanie powodującym, że nastąpił jakościowy krok do przodu, są korby. SRAM konsekwentnie lansuje ich mocowanie zgodne ze standardem BB30, dążąc do obniżenia masy całości grupy (1747 g w ty wariancie). Tym niemniej wersja GXP nadal jest produkowana. Nawet jeśli BB30 jest lżejsze i sztywniejsze, to każdy, kto używał tego standardu dłużej wie, że jego trwałość - a raczej łożysk, szczególnie tych osadzanych bezpośrednio w ramie - bywa problematyczna. Tym samym ważniejszy jest fakt, że poprawione rampy w zębatkach ułatwiają zmianę z przodu, same zębatki zaś mogą pochwalić się wysoką sztywnością. Efektowny wygląd, niczym z roweru czasowego, dostajemy przy okazji.

 



Jeśli ktoś ma do wydania dodatkowe 1500 Euro, może też od razu mieć zintegrowany system pomiaru mocy Quarq. Tu akurat SRAM ma przewagę nad konkurencją. O tym, czy inwestycja jest opłacalna, każdy może zdecydować sam. Trzeba przyznać, że spośród konkurencyjnych konstrukcji ta akurat jest najtańsza.

 

 

Kaseta
Nie trzeba się nad nią specjalnie rozpisywać, bo w gruncie rzeczy to prawie bliźniak poprzedniego modelu, tyle tylko, że bogatszy o kolejny bieg. Technologia wykonania i cechy charakterystyczne pozostały bez zmian - jest pusta w środku, a całość wykonano z jednego bloku materiału. Podobnie jak poprzednią także tą wyciszono elastomerowymi pierścieniami, bo pusta w środku kolumna pięknie rezonuje. W popularnych zestawieniach zyskujemy dodatkowy bieg 16 z, co można docenić. Niestety jest też ujemna strona - tryb wymaga innego sprzęgła, o milimetr szerszego niż te dziesiątkowe. Co prawda, stosując długą nakrętkę, można założyć i tę sztukę na stare sprzęgło, ale jest to rozwiązanie tymczasowe - najmniejsza zębatka będzie "wisieć" w powietrzu. Ciekawostka - sprzęgła Mavica akceptują nowe tryby bez problemu, są wystarczająco szerokie.

 



Wszystko oprócz hamulców
Opis hydraulicznych hamulców znajdziecie w drugiej części naszego testu, zanim do niego przystąpicie, czas na małe podsumowanie. Nowy Sram Red 22 podnosi poziom działania po raz kolejny o stopień wyżej, nawet jak na wyśrubowane jak do tej pory standardy. Pod względem jakości działania nie różni się praktycznie od poprzedniej wersji, bez oznaczenia 22. Osoby więcej jeżdżące zauważą obecność dodatkowego biegu w postaci zębatki o 16 zębach w najpopularniejszych trybach, pozostałe niekoniecznie. Również masy są niemal identyczne. Jeśli więc niedawno kupiliście Reda, nie ma specjalnych powodów do zmian. Co ważne, wspomniane już hamulce dostępne są (tudzież będą) także w wersjach działających z 10 biegami z tyłu. Tu inwestycja będzie bardziej opłacalna.

Dystrybutor: www.harfa-harryson.com.pl