TdF: Powtórka Kittela

Tradycyjnie na ulicach Paryża o zwycięstwo walczyli sprinterzy. W klasycznym i bardzo zaciętym pojedynku wygrał o pół długości z Kristoffem, który początkowo prowadził na szerokiej ostatniej prostej. Kittel odniósł tym samym swoje czwarte w tym roku zwycięstwo i powtórzył swój wyczyn z ubiegłego sezonu, kiedy to także wygrał pierwszy i ostatni etap Wielkiej Pętli.

9. miejsce na finiszu zajął zwycięzca klasyfikacji punktowej Tour de France, Peter Sagan (Cannondale), który po raz trzeci w karierze i trzeci raz z rzędu odbierze koszulkę najlepszego sprintera wyścigu. Za plecami sprinterów niespiesznie finiszowali bohaterowie tegorocznego Tour de France. Vincenzo Nibali (Astana) przyjechał na metę w towarzystwie swoich kolegów z ekipy, za nimi finiszował też Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), najlepszy góral wyścigu, oraz najlepszy młodzieżowiec, Thibaut Pinot (FDJ.fr). Francuzi w tym roku mają powód do dumy – po wielu latach słabszych występów w tym roku w końców reprezentant trójkolorowych stanął na podium, a było ich nawet dwóch – Jean Christophe Peraud (Ag2R La Mondiale) i właśnie Pinot.

Ostatni etap Wielkiej Pętli to tradycyjne świętowanie końca wyścigu i ściganie dopiero w Paryżu. Zanim więc kolarze zaczęli walczyć o zwycięstwo przejechali spokojnie 70 kilometrów, zanim wjechali do Paryża, prowadzeni przez ekipę Astany, która przyprowadziła peleton na Pola Elizejskie. Tam do pokonania było 9 okrążeń na ulicach stolicy Francji, a ataki rozpoczęły się od samego początku. Sylvain Chavanel (IAM Cycling) ruszył jako pierwszy, ale szybko zmienił go Jens Voigt (Trek Factory Racing). Kolejny atak przyszedł ze strony Richiego Porte (Team Sky), Michaela Morkova (Tinkoff-Saxo), Jose Serpy (Lampre-Merida) i Armindo Fonseca (Bretagne - Seche Environnement), choć ten ostatni długo nie cieszył się prowadzeniem. Pozostała trojka utrzymywała półminutową przewagę nad peletonem, który rozpędzał się coraz bardziej. Kolarze Lotto-Belisol prowadzili grupę, zmniejszając stopniowo stratę do liderów. Gdy na 15 kilometrów przed metą, gdy do mety pozostały dwie rundy, uciekinierzy mieli jeszcze tylko 10 sekund zapasu, na jeszcze jeden atak zdecydował się Porte, ale Australijczyk został doścignięty tuż przed rozpoczęciem ostatniej rundy.

Wtedy do pracy na dobrze zabrały się ekipy sprinterów, a zwłaszcza zespół Giant-Shimano, który licznie wyszedł na czoło grupy. Jeszcze krótką akcję przeprowadził Simon Clarke (Orica GreenEdge), ale Australijczyk nie miał najmniejszych szans w starciu z rozpędzonym peletonem. Został doścignięty na 3 kilometry przed metą, gdy koledzy Marcela Kittela (Giant-Shimano) rozprowadzali swojego lidera. Niemiec jechał w dogodnej pozycji jeszcze na 2 kilometry przed metą, ale potem na czoło wyszli kolarze Omega Pharma-Quick Step razem z ekipą Cannondale. Kolejne metry i zakręty to ostra walka o pozycję na czele i ostatecznie kolegom Kittela udało się wyprowadzić Niemca na dogodną pozycję przed finiszem. Na 200 metrów przed metą Kittel ruszył do przodu razem z Lucą Paolinim (Katiusza). Ta dwójka walczyła ramię w ramię przez kilkadziesiąt metrów, ale to Kittel przyspieszył w końcówce i wyprzedził Norwega, zwycięzcę dwóch wcześniejszych etapów, o pół długości roweru.