Vuelta po 5. etapie

Komentarze i wypowiedzi po 5. etapie Vuelta a Espana

Drukuj
Vuelta a Espana,John Degenkolb,Giant-Shimano
John Degenkolb na podium 5. etapu Vuelta a Espana. To już drugi odkorkowany szampan przez Niemca w tej edycji Vuelty. Sirotti

5. etap Vuelta a Espana upłynął głównie pod znakiem kontrowersji związanych ze sprinterskim pojedynkiem zwycięzcy etapu – Johna Degenkolba (Giant-Shimano) oraz Nacera Bouhanniego (FDJ.fr). Na uwagę zasłużyła również szarża Tinkoff-Saxo, no i... upał.

Nerwowa końcówka środowego etapu przyniosła nieco kontrowersji wokół finiszu Johna Degenkolba i Nacera Bouhanniego. Według Bouhanniego, był on z specjalnie blokowany przez Niemca. Degenkolb natomiast odpiera zarzuty Francuza, mówiąc, że nie zmienił on drastycznie toru jazdy i zwraca uwagę, że po lewej stronie Bouhanni miał wystarczająco dużo miejsca, aby zafiniszować. W rzeczywistości Degenkolb finiszował prawidłowo, co potwierdzili również sędziowie, odpierając protesty francuskiego sprintera. 

O dzisiejszym etapie Degenkolb wspomina natomiast:

Koledzy ciężko pracowali dziś, aby po podziale peletonu przeciągnąć Warrena (Barguila) do przodu. Tobias (Ludvigsson) z kolei cały dzień ciągnął na przodzie grupy, aby ochronić nas przed wiatrem zanim zaczniemy wspinaczkę. W końcówce wyszliśmy z sytuacji najlepiej jak szło, będąc  z przodu jedynie w trójkę. Musiałem improwizować. Zgubiłem koło i musiałem dociągnąć, aby zniwelować przerwę, ale na szczęście byłem na tyle silny, aby skutecznie zafiniszować.

Atmosfera w grupie jest bardzo luźna i nie tylko ja, ale i zespół jest pewny siebie. Jutro będę pomagał Warrenowi aby dać mu jak najlepszą pozycję do wspinaczki i ciężkiego finiszu. Nastąpi odwrócenie ról – tym razem ja będę woził bidony z wodą i lodem dla chłopaków.

Ciekawy spektakl, po spokojnych kilometrach, spowodowanych kolejnym dniem piekielnych upałów, zafundował natomiast zespół Tinkoff Saxo. Grupa Alberto Contadora z zaskoczenia wyszła na przód peletonu i podczas bocznych wiatrów znacząco podkręcili tempo. Rant stworzony przez zawodników Tinkoff Saxo skutecznie podzielił peleton na dwie grupy, powodując kłopoty wielu kolarzy, w tym Przemysława Niemca (Lampre Merida). 

Drużyna potrzebowała dziś trochę więcej informacji o tym, kto był z tyłu, a kto nie był. Nie wiedzieliśmy kto został w drugiej grupie. Byłem świadom tego, że zostawiliśmy kilku istotnych zawodników z tyłu, ale później większość wróciła, czego do końca nie wiedzieliśmy. Było więc trochę zamieszania, ale dobrze, próbowaliśmy. Musimy kontynuować trzymanie dobrej pozycji w peletonie, bo na takich etapach może zdarzyć się wszystko.

- o akcji swojej drużyny wspominał Alberto Contador. 

W dniu dzisiejszym przypomniał o sobie też Christopher Froome (Sky), atakując na drugim lotnym finiszu po kilka sekund bonifikaty. Dyrektor sportowy grupy Sky – Dario Cioni tak podsumował postawę swojej ekipy podczas 5. etapu Vuelty:

Zawodnicy zrobili dziś dobrą robotę. Chcieliśmy być z przodu cały dzień, bo nigdy nie wiadomo, co się może stać. Jak się okazało, przyniosło to zamierzony efekt. Kiedy Saxo wykonało swój manewr, byliśmy w odpowiednim miejscu i nie mieliśmy problemów w związku z podziałem peletonu. Froomey był też w stanie zdobyć kilka sekund bonifikaty, na co miło było popatrzeć. Daliśmy mu wolną rękę i to się opłaciło.  Jutro rozpoczynamy wspinanie, co pozwoli dowiedzieć nam się więcej, o możliwościach pretendentów do zwycięstwa. Nikomu nie uda się nic ukryć, co sprawia, że będzie ciekawie.

Alberto Contador o ataku lidera ekipy Sky dodał:

Tak widzieliśmy go atakującego. Na pierwszej premii lotnej też próbował, ale Bouhanni i FDJ pokrzyżowali mu plany. Na drugi sprint Froome zaatakował z jego kolegą z drużyny z nieco dalszej pozycji, ale w dłuższej perspektywie nie jest to istotne. 

Zapytany o swoją dyspozycję, lider ekipy Tinkoff-Saxo powiedział:

Każdy dzień pokonany bez większych problemów jest dobry. Fakt jest taki, że z moim kolanem jest wciąż tak samo, ani lepiej, ani gorzej. Teraz musimy zregenerować się przed jutrzejszym wysiłkiem – dziś był kolejny dzień, kiedy było bardzo ciepło. Jutro muszę dowiedzieć się czegoś o mojej aktualnej dyspozycji. Jestem pewien, że znajdą się tutaj zawodnicy lepsi ode mnie. Mam jednak nadzieję na pojechanie dobrego etapu bez strat pozycji w klasyfikacji generalnej. Zrobię wszystko najlepiej jak mogę i zobaczę co z tego wyjdzie. W zależności od jutra zobaczymy też, jaką taktykę obierzemy na resztę wyścigu. Moja forma, tak jak przewidywałem, potrzebuje więcej dni wyścigowych, więcej treningu. Jutrzejsza wspinaczka jest krótka, ale upał może spowodować, że różnice czasowe będą większe niż się spodziewamy. 

Ekipy już przygotowują się fizycznie, ale i mentalnie na jutrzejszy etap, który będzie jednocześnie pierwszym poważnym sprawdzianem formy kandydatów do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Etap 6. liczy sobie 167 km i posiada w swoim profilu trzy premiowane podjazdy, w tym finałowy podjazd pierwszej kategorii - Alto Cubres Verdes (dł. 4.8km, 7,8%) – na szczycie którego usytuowana jest meta jutrzejszych zmagań. Wielce prawdopodobnym jest, że jutro czerwoną koszulkę straci Michael Matthews (Orica GreenEdge). My natomiast liczymy na dobrą jazdę lidera ekipy Lampre Merida – Przemysława Niemca, dla którego finisz ulokowany na podjeździe powinien być sprzymierzeńcem.