Giro po 17. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 17. etapie Giro d’Italia

Drukuj
Sacha Modolo (Lampre-Merida) świętuje swoje zwycięstwo na podium etapowym Sirotti

Kolarze Lampre-Merida są najskuteczniejsi w tegorocznym Giro d’Italia. Do tej pory zawodnicy włoskiej ekipy zgarnęli cztery zwycięstwa etapowe, najwięcej ze wszystkich zespołów startujących w 98. edycji włoskiego wyścigu.

Jeszcze do wczoraj każdy etap Giro d’Italia wygrywał inny kolarz. Kolejne dwa odcinki padły już łupem kolarzy, którzy dopisywali na swoje konto drugie zwycięstwo. Na wtorkowym etapie triumfował Mikel Landa (Astana), który najszybszy był także na 15. etapie, natomiast Modolo triumfował pięć dni temu, na etapie do Jesolo. Podobnie jak wtedy, Włoch wykorzystał bardzo dobrą pracę swoich kolegów z ekipy, którzy na ostatnim kilometrze wyszli na czoło peletonu i wzorowo rozprowadzili swojego lidera, który na mecie wyprzedził Giacomo Nizzolo (Trek Factory Racing) i Lukę Mezgeca (Giant-Alpecin).

„Król? Król był tylko jeden, Mario Cipollini. Nigdy nie uważałem się za mistrza, ale za dobrego kolarza. Dziś tylko wykończyłem pracę Maxa [Richeze] i Ferro [Roberto Ferrari]”. Po miesiącach prób mamy z Maxem i Ferro jeden z najmocniejszych pociągów w peletonie – powiedział po etapie wzruszony Modolo, który chwilę po swoim drugim zwycięstwie ucałował asfalt, „te dwa etapy, które wygrałem, naprawdę mi pasowały. Dziś widzieliśmy na ostatnim podjeździe, że moi rywale są trochę zmęczeni i dlatego wyszliśmy na czoło. Udało się zrealizować to, co założyliśmy rano w autobusie” – mówił kolarz Lampre-Merida o dobrej jeździe swoich kolegów na ostatnich kilometrach etapu.

Dzięki zwycięstwu Modolo awansował na drugie miejsce w klasyfikacji punktowej, w której do ostatniego etapu trwać będzie walka o maglia rossa. Po dzisiejszym etapie w tabeli prowadzi Nizzolo, który zgromadził na koncie 159 punktów. Modolo jest drugi, z 17 punktami straty do swojego rodaka, a trzeci jest Elia Viviani (Team Sky), który ma 134 punkty. Trójka Azzurrich stoczy więc zacięty pojedynek nie tylko nie tylko na ostatnim etapie wyścigu, ale także na lotnych premiach, gdyż każdy punkt może okazać się na wagę zwycięstwa.

Z kolei, Nizzolo, który objął prowadzenie w klasyfikacji punktowej i na podium założył czerwoną koszulkę, wciąż pozostaje bez zwycięstwa. Włoch w sprinterskich pojedynkach był już 6., dwukrotnie 5. i dwukrotnie 2. Kolarz Trek Factory Racing wygrał co prawda jeden finisz z peletonu, ale było to za plecami ucieczki i zaledwie o piąte miejsce. Włoch wie jednak, że jest w stanie pokonać swoich rywali – „ktoś rzucił na mnie klątwę. To oficjalne. Za każdym razem, gdy próbowałem walczyć na finiszu, przegrywałem” – żalił się, „oczywiście, to miłe założyć maglia rossa na podium, ale naprawdę chciałem wygrać dzisiejszy etap” – dodał. Kolarz Trek Factory Racin będzie miał jeszcze jedną szansę, na zakończenie wyścigu w Mediolanie. „Moim kolejnym celem jest wygrana w Mediolanie, szczerze mówiąc, będę szczęśliwy, jeśli Viviani wygrałby koszulkę, a ja ostatni etap. Chcę tego zwycięstwa!” – mówił Nizzolo. Do zgarnięcia na mecie ostatniego etapu będzie 50 punktów, a kolejni kolarze dostaną odpowiednio 35, 25, 18, 14, 12, 10 , 8 i kolejno co jeden aż do 15. miejsca na mecie, które daje 1 punkt.

Dla faworytów był to dzień spokoju. Bez kraks i defektów czołówka klasyfikacji generalnej dojechała do mety, nie zmieniając sytuacji w klasyfikacji generalnej. Fabio Aru (Astana), który wczoraj miał najgorszy dzień w tegorocznym Giro, przyznał, że bardzo ciężko będzie pokonać Contadora – „wiał silny wiatr, to był nieco stresujący etap. Ale udało mi się trochę odpocząć po wczorajszej wspinaczce” – mówił Aru. Pytany o to, czy wczoraj nie zapłacił za zbyt mocne tempo w pierwszym tygodniu wyścigu, jakie narzucali jego koledzy z ekipy odpowiedział, „zapłaciłem za chorobę sprzed Giro del Trentino. A za pierwszy tydzień zapłacił każdy. Te 17. dotychczasowych etapów było bardzo szybkich, nie było dnia, żeby złapać porządny oddech, a jeszcze przed nami cztery etapy” – mówił. Po raz kolejny włoscy dziennikarze poruszyli też kwestię pozycji lidera w Astanie, która po wczorajszym etapie wydaje się bardziej należeć się Landzie. „Mikel pokazał wczoraj, że jest bardzo mocny. Ale to nie jest kwestia bycia kapitanem lub nie” – zakończył Włoch, trzeci w klasyfikacji generalnej wyścigu.