Gilbert wygrywa w swoim stylu

Gilbert wykorzystał końcówkę etapu, która przypominała końcówkę wyścigów klasycznych i idealnie pasowała do jego możliwości. Belg zaatakował krótkim ale sztywnym podjeździe i zerwał z koła wszystkich rywali, samotnie mijając linię mety. Gilbert odniósł drugie w karierze zwycięstwo w Giro d’Italia, powtarzając wynik z 2009 roku.

Za plecami Belga trwała walka o drugie miejsce oraz klasyfikację generalną. Tuż po ataku kolarza BMC Racing Team na 200 metrów przed metą, do przodu ruszył lider wyścigu, Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), zyskując niewielką przewagę nad resztą rywali. Dopiero chwilę potem za nim ruszył Diego Ulissi (Lampre-Merida), ale Włoch nie był w stanie wyprzedzić Contadora, który zajął drugie miejsce i zyskał 6 sekund bonifikaty czasowej. Za Hiszpanem kolarze mijali linię mety w małych grupkach, a dopiero na 21. miejscu, ze stratą 8 sekund do Hiszpana. Dzięki swojemu atakowi Contador umocnił się na prowadzeniu w generalce i jego przewaga nad Włochem wzrosła do 17 sekund.

Na pierwszych kilometrach etapu z Imoli do Vicenzy uciekinierom bardzo trudno było przeprowadzić skuteczny atak. Kolarze Lampre-Merida, Nippo-Vini Fantini i Team Sky utrzymywali bardzo wysokie tempo w grupie zasadniczej, uniemożliwiając harcownikom zyskanie przewagi. Przez pierwszą godzinę peleton pokonał aż 52 kilometry i żaden z uciekinierów nie był w stanie na dłużej oderwać się od grupy. Dopiero po 70 kilometrach piątka kolarzy dostała wolną rękę od peletonu. Patrick Gretsch (Ag2R-La Mondiale), Davide Appollonio (Androni-Giocattoli), Enrico Barbin (Bardiani CSF), Kenny Elissonde (FDJ.fr) i Nick Van der Lijke (LottoNL-Jumbo) zbudowali po 5 kilometrach jazdy ponad dwie minuty przewagi nad grupą, ale na więcej nie pozwoliła im Orica GreenEdge, która teraz przejęła kontrolę w grupie zasadniczej.

Kolarze mieli przed sobą jeszcze 50 płaskich kilometrów, zanim pokonywali pierwszy podjazd na trasie – Castelnuovo (4.kat, na 136.1km), jednak uciekinierom nie było dane walczyć o punkty na premii górskiej. Rozegrali jeszcze między sobą lotny finisz na 126. kilometrze i chwilę później ich akcja dobiegła końca. Jakiekolwiek próby kontrataków były kasowane przez kolarzy Tinkoff-Saxo i Etixx-Quick Step, a kilkunastokilometrowa akcja Louisa Verveake (Lotto Soudal), który oderwał się na Castelnuovo, dobiegła końca na kolejnym podjeździe pod Crosarę (3.kat, na 163km). U podnóża podjazdu Belg z Lotto Soudal został doścignięty i na 30 kilometrów przed metą kolarze rozpoczynali walkę od nowa.

Tempo w peletonie dyktowali teraz kolarze Tinkoff-Saxo. Koledzy Alberto Contadora mocno nacięgnęli grupę, ale sztywny podjazd pod Crosarę nie sprawił większych problemów faworytom wyścigu, którzy cały czas trzymali się blisko czoła grupy. Na 1500 metrów przed górską premią po punkty zaatakował lider tej klasyfikacji, Benat Intxausti (Movistar), ale jego akcja skończyła się tuż po minięciu szczytu. Wtedy grupa się porwała, także wskutek niebezpiecznych i krętych zjazdów, o czym przekonali się m.in. Alexander Geniez (FDJ.fr), Simon Gerrans (Orica GreenEdge) czy Stef Clement (IAM Cycling).

Po zjazdach, na ostatnich 20 kilometrach na czele wyścigu jechała kilkunastoosobowa grupa z faworytami wyścigu, Contadorem, Fabio Aru (Astana), Rigoberto Uranem (Etixx-Quick Step) i Richiem Porte (Team Sky). W grupie jechała czwórka kolarzy Astany i samotny Contador, ale tuż za nimi jechała kilkudziesięcioosobowa grupa, prowadzona przez kolarzy Tinkoff-Saxo, która na 16 kilometrów przed metą połączyła się z czołówką.

Ten moment wykorzystał Franco Pellizotti (Androni Sidermec), który ruszył do przodu tuż przed rozpoczęciem podjazdu pod Perarolo, liczącego 2800 metrów ze średnim nachyleniem 7%. Włoch z półminutową przewagą minął szczyt wzniesienia, a na zjeździe w pogoń za nim rzucił się Tanel Kangert (Astana). Padający deszcz i śliskie drogi zmuszały kolarzy do ostrożnej jazdy, ale w czołówce obyło się bez kraks.

Kangert na 5,5 kilometra przed metą dołączył do Pellizottiego i Włoch szybko siadł na koło kolarza Astany. We dwójkę, z kilkunastosekundową przewagą, rozpoczęli ostatnią wspinaczkę. Na kilometr przed metą mocniejsze tempo narzucił Kangert i po kilkuset metrach zgubił Pellizottiego. Wydawało się, że Estończyk jedzie po zwycięstwo, ale już chwilę potem za jego plecami pojawili się kolarze BMC Racing Team, pracujący na Philippa Gilberta. Belg zaatakował na 250 metrów przed metą, szybko minął Kangerta i ruszył po zwycięstwo. Za jego plecami atakował też Contador, mając za plecami kilku kolarzy, ale udało mu się zgubić najgroźniejszych rywali z generalki.

Gilbert minął linię mety niezagrożony, z 3 sekundową przewagą  nad Contadorem, a Hiszpan wyprzedził jeszcze Diego Ulissiego (Lampre-Merida) i Simona Geschke (Giant-Alpecin), zgarniając 6 sekund bonifikaty czasowej.