Dobór rozmiaru roweru

Drukuj

Gdyby kierować się ogólnymi zaleceniami, wyczytanymi gdzieś w internecie, albo prasie fachowej, a dotyczącymi doboru rozmiaru roweru, można z stwierdzić, że trafienie w dziesiątkę będzie wyłącznie dziełem przypadku.

Zbyt duża jest różnorodność nie tylko kształtów ram, ale nawet sposobów ich mierzenia, by płacąc ciężkie pieniądze w kasie opierać się tylko na teorii. Pokażemy wam, co i po co mierzyć, by mieć pewność, że wybór rozmiaru ramy będzie trafiony.

Tabelka z grubsza

Najczęściej we wszelkiego rodzaju poradnikach dotyczącego poruszanego przez nas tematu, spotkać się można z tabelami odnoszącymi długość nóg do konkretnego rozmiaru ramy. Natknąć się też można na formuły w stylu „długość nóg x 0,57 = wysokość ramy roweru MTB w centymetrach”, jeśli zaś użyjemy współczynnika 0,63, to otrzymamy rozmiar dla szosówki, a jeśli dla odmiany 0,66 dla roweru turystycznego. I w zasadzie wszystko się zgadza, z jednym drobnym ale. W domu mierzymy długość nóg, stając boso plecami przy ścianie i odmierzając - tu przyda się pomoc osób trzecich - odległość od podłogi do miejsca, gdzie nogi się łączą, tworząc tzw. krok. Potem udajemy się do sklepu, gdzie okazuje się, że dwa różne rowery noszące oznaczenie 18 cali (18’’) mają zupełnie różny rozmiar!

Storck
 

 

Niemożliwe? A jednak. Nie istnieje bowiem jeden standard mierzenia rowerów i tam gdzie jeden producent mierzy odległość od środka suportu do końca rury podsiodłowej, następny podaje wymiar do środka rury górnej ramy, a jeszcze inny do wirtualnej rury górnej ustawionej idealnie poziomo do podłoża. Dodatkowe zamieszanie wprowadzają jeszcze różne systemy oznaczeń, to w calach (tu wystarczy pomnożyć przez 2,54 by uzyskać wynik w europejskiej mierze), to centymetrach, choć nie jest rzadkością także wzorowanie się na rozmiarze ubrań i pisanie po prostu S, M, L itd. Nic więc dziwnego, że wynik uzyskany z tabelki, bądż też formuły, traktować należy tylko jako pewną wskazówkę, wstępnie zawężającą pole naszych poszukiwań. W ten sposób przynajmniej nie damy się nabrać sprzedawcy, który będzie starał się wcisnąć nam akurat to co ma pod ręką.

 

Rozmiar się nie liczy... 

tak bardzo, jak długość ramy, bowiem to co jest ważne w istocie, to właśnie wirtualna długość rury górnej, a nie wysokość „szkieletu” roweru. Rura górna może być ustawiona w poziomie, może mocno opadać, może być w końcu równoległa do rury dolnej, jak w klasycznej damce i stykać się z rurą podsiodłową na różnej wysokość. Dlatego też wysokość ramy wytyczana na podstawie punktu stykania się dwóch rur jest mało przydatna. Wspomniana długość decyduje za to o tym, jaką pozycję będziemy mieć na rowerze. Najprostsza metoda dobrania pasującej długości opiera się na... ustawieniu siodła na właściwą wysokość. Zasada brzmi - siedząc prostujemy nogę tak, by dotykać pedału piętą w dolnym położeniu korby. Dla pewności można przejechać się kawałek i sprawdzić, czy nie bujamy się w siodle jak kaczka - to będzie sygnał, że siodło jest trochę za wysoko.

 
 

 

Po siodle przyszedł czas na kierownicę. Jeśli chcemy jeździć komfortowo, nie powinna ona być zbyt daleko, jeśli sportowo, odległością wymuszać zgięcie pleców. Ogólna zasada brzmi, że ci co lubią turystykę i zjeżdżanie, powinni unikać długich rowerów i odwrotnie, sportowe ambicje wymuszają dłuższy sprzęt. Jeśli wysokość i długość zostały dobrane dobrze, to po wszystkich zabiegach siodło będzie się znajdować na tym samym poziomie co kierownica w rowerach przeznaczonych do wygodnej jazdy (lub trochę poniżej). W sprzęcie sportowym tendencja się odwróci i siodło może górować nad kierownicą (choć tu bez przesady). Następne pozostaje nam sprawdzić, czy stojąc obiema nogami na ziemi i mając ramę pomiędzy nogami, pomiędzy krokiem, a rurą górną ramy, zmieści się szerokość dłoni. Zasada ta jest bardzo ważna w rowerach górskich, gdzie pozwala uniknąć przykrych konsekwencji kontaktu z twardą powierzchnią.

Prawie koniec

Po tych wszystkich zabiegach możliwy jest dalszy „tuning” w celu uzyskania pozycji idealnej. Kombinacje z różną ilością podkładek pod kierownicą, odwracanie mostka, czy też stosowanie prostej lub podniesionej kierownicy. Możliwości jest sporo, nie należy wypróbowywać tylko wszystkich na raz. Ba, da się nawet kombinować z przesuwaniem środka ciężkości - stosując mostki o różnej długości lub też sztycę z różnym przesunięciem jarzemka podpierającego siodło. Dla wybitnie niezdecydowanych godne polecenia są komplety typu kierownica + mostek Syntace VRO, gdzie regulować można wiele parametrów, bo długość i wzniesienie mostka jak i ustawienie samej kierownicy. Z całego wywodu wniosek powinien być właściwie jeden - kupując roweru warto wybrać się do dobrego sklepu, gdzie nie tylko dostępnych będzie dużo rowerów w różnych rozmiarach, ale będzie można też się na nich przejechać. Jednym słowem jazda próbna to podstawa!

Fot. Rose, Storck, Tomasz Wienskowski